Mariusz Sambor – w domu
z cyklu: mistrz ukradkowej fotografii — Siedzę w domu. Cynkowa biel śniegu pokryła moje myśli razem z nierozwiniętą jeszcze zielenią. Wyżarła całą moc. Padało pół nocy, od pół-nocy. Pół nocy i północ. Siedzę, siedzisz, siedzimy i my. My? Nie, nie razem. Powietrze gęste jak pasta nie-aldente. Myśleć, myśleć. Nie mogę myśleć. Tym razem trzy …