Element żywy
Osoby:
Dziewczynka
Matka
Ojciec
Chłopiec
Koleżanka
Nauczycielka
Ksiądz/Głos
Na scenie wanna. W niej kołdra, poduszki. Dodatkowo: skakanka, stół i krzesło.
W tekście wykorzystano fragmenty Dzienniczka siostry Faustyny i wiersz Juliana Tuwima „Lokomotywa”.\
I nikogo nie było, kto by nie był dumny,
Że ją przeżył, gdy poszła wraz z hańbą do trumny.
Bolesław Leśmian „Strój”
Lekcja 0
Dziewczynka leży w wannie, na głowę ma naciągniętą kołdrę. Dookoła wanny kilka pustych lub w połowie pustych butelek. Dzwoni budzik. Dziewczynka powoli budzi się. Zaczyna ruszać się pod kołdrą, zsuwa ją z twarzy i siada. Przeciąga się i głośno ziewa. Kicha i trze nos. Opiera stopy o krawędź wanny, z zaciekawieniem je obserwuje, macha nimi. Po chwili wstaje.
DZIEWCZYNKA
Obudziłam się tego dnia wcześniej. Chociaż zgubiłam się na długo przedtem. Nie mogłam spać. Noc była ciężka jak ciężki jest brzuch kobiety brzemiennej. Wnosiłam modły, których nikt nie słyszał. Przewracałam się z boku na bok. Łóżko było tej nocy jak łódka na wzburzonym morzu. Maleńka łódka na wielkim wzburzonym morzu. Tylko moja łupinka orzecha, a mleko kokosowe płynęło ciepłym strumieniem i przyjemnie łaskotało w stopy. Czas zaczynał stawać w miejscu. Już od dawna. Nie pamiętam dokładnie godziny, która wtedy przyszła. Niektórzy mieli przeze mnie ciężką noc. Niektórzy pospiesznie kończyli palić nie zapalone jeszcze papierosy. Na szczęście nie obudziłam mamy ani taty. Byłam cichutko. Jak mysz. Przyszykowałam wszystko dokładnie, chociaż wcale długo się nie szykowałam. Słyszałam, gdy mówili potem, że wielu ludziom popsułam dzień. A przecież nie chciałam nikomu zrobić przykrości. Naprawdę nie chciałam. Samo wyszło jakoś tak. Zrobiło się zamieszanie jak nigdy wcześniej. Przyjechali do domu rodziców. Poszli, znaleźli dzieciątko w grobie. Dużo, dużo ludzi, nigdy tylu u nas nie było w gościach. Byli wszyscy, a jakby nie było nikogo. Znów byłam sama. Dobrze mi. Leżałam już wtedy w łóżku i na łóżku. Mówili, że wyglądałam jakbym spała. A przecież spałam. Sprawdzili wszystko po kolei. Oddech. Nie ma. A przecież jest. Tętno. Nie ma. A przecież jest. Nie zauważyli. Nic nie zauważyli. Więc nie ruszam się. Na tym cholernym morzu wiatr wieje jak wściekły. Szczękam zębami z zimna, ale śpię dalej. I nic właściwie. Ziemia nie przestała się kręcić. Nie było zbędnych pytań. Po prostu zamknęli w białej mydelniczce, a tam świat przewracał się w mojej głowie.
Lekcja 1
Dziewczynka i Matka.
GŁOS (MATKI) w tle
Ach śpij kochanie. Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz – dostaniesz.
DZIEWCZYNKA
Myśli mam jak pajęczyny. Nawlekam na palce myśl-nitki albo dziergam jak szalik. Czuję w kościach swój wiek, chociaż nie wiem, ile to już. A jednak czas rozciąga się we mnie wzdłuż i wszerz, dwudziestoczterogodzinnie wypełnia krew, płynie w żyłach i tętnicach, pęcznieje w mózgu, rozsadza kości. Zjada mnie. Pożar? Może wreszcie sen. Rzeczywistość jest jak choroba morska, perpetuum mobile strachu: czy jutro się obudzę, czy nadal będę. Nalewam wielkim cebrem sen, chociaż wcale nie chcę spać. Mamo, dlaczego wtedy jeszcze raz nie zapytałaś, czy wszystko jest w porządku? Dlaczego nie domagałaś się wiedzieć? A ja tak bardzo chciałam, żebyś zapytała, żebyś pytała od nowa i od nowa. Cały czas i jeszcze raz. Dlaczego tym razem uwierzyłaś, że wszystko jest dobrze. Wiedziałaś przecież, że tak nie było.
MATKA
To nie było tak.
DZIEWCZYNKA
A jego matka rzekła do niego: synu, czemuś nam to uczynił. Lecz on im odpowiedział: Czemuście mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego ojca? Jak długo jeszcze mam plątać się między tym i tym. I liżą zastępami moje rany i krwią moją na nich krzepnę i smakują językami swoją rozkosz. Smakują mnie słono i gorzko, i mdło i słodko. Nie opieram się jak mówił pan. Zima jest gdy noc, a nocą jest dzień, a choinki nie ma wciąż.
Dziewczynka wraca do wanny i naciąga na twarz kołdrę.
DZIEWCZYNKA
Budzenie się rano jest trudne. Należy przez pięć minut pomyśleć o tym, co dobre i piękne w swoim życiu, aby mieć świetny humor przez resztę dnia. Myślę. Cofam się pięć minut w sen. Dobranoc mamo.
MATKA
Dobranoc córeczko.
Lekcja 2
Dziewczynka, Koleżanka, Głos.
Dziewczynka siedzi w wannie, czyta gazetę. Z wanny zwisają kolorowe staniki.
DZIEWCZYNKA
Oto jest on. Wymarzony, wymodlony. Czekałam cierpliwie i wreszcie – jest. Dziękuję, choć nie potrafię wyrazić wdzięczności, ale przecież czas zrobił swoje. Nasz przewodnik „Jak dobrać stanik” pomoże ci idealnie dopasować pierwszy kupowany stanik, niezależnie od tego, czy będzie to twój pierwszy czy też pięćdziesiąty. Pierwszy. Raz jak pięćdziesiąty. Krok pierwszy: stojąc w biustonoszu, weź miarkę. Miarka, miarka. Powinna gdzieś tu być. Nie ma. Jest tylko to (bierze do ręki skakankę). I zmierz obwód klatki piersiowej bezpośrednio pod biustem. Mierz ciasno. Aż tak?! Odczytaj obwód z oznaczeń na miarce. To będzie… Krok drugi: następnie zmierz obwód biustu w najszerszym miejscu. Znajdź swój obwód biust w kolumnie po lewej stronie. Krok trzeci: znajdź w tabeli miejsce przecięcia się obu zmierzonych wymiarów i sprawdź, jaki rozmiar biustonosza im odpowiada. Pamiętaj, że jest to tylko przewodnik. Super, teraz mi to mówicie. Biustonosz zawsze należy zmierzyć przed zakupem. Niedobrze mi.
Dziewczynka pada na kolana i wymiotuje. Wtedy na scenę wchodzi Koleżanka.
KOLEŻANKA
Nie mogłam wcześniej przyjść. No nie mogłam, co nie. Chciałam bardzo, ale nie mogłam. Nie znoszę tłumów. Boję się, jak za dużo ludzi zbiera się w jednym miejscu, nie.
DZIEWCZYNKA
Ja też nie lubię kiedy dużo. Rozumiem. Ludzie.
KOLEŻANKA
No, ale teraz jestem. I to jest najważniejsze, nie.
DZIEWCZYNKA
Nie. Teraz jesteś i to jest najważniejsze.
KOLEŻANKA
W każdym razie jestem, a myślałam że znów nie zdążę na ten o piętnastej. Wpisałaś się
już do księgi żalów?
DZIEWCZYNKA
Tak.
KOLEŻANKA
No i dobrze.
DZIEWCZYNKA
Chociaż nie.
KOLEŻANKA
Jak to nie?
DZIEWCZYNKA
Chciałam się wpisać i nawet pamiętam ten moment. Dokładnie pamiętam, kiedy… jak kiedyś pewnego razu poplamiłam sukienkę na komunię.
KOLEŻANKA
I co teraz?
DZIEWCZYNKA
Nie wiem. Plama nie zeszła. Sprawdzisz dla mnie?
KOLEŻANKA
Tak, ale trzeba trochę poczekać. To tak nie działa od razu.
DZIEWCZYNKA
Wyglądam paskudnie.
KOLEŻANKA
Wyglądasz jak gówno.
DZIEWCZYNKA
Skąd te siniaki? I skóra jak nie moja. Znowu to samo. Ile jeszcze… dotyka swojej szyi.
KOLEŻANKA
Ja pierdole nie wiem co, laska, ale musisz coś ze sobą zrobić jak mamy gdzieś razem wyjść. A tak w ogóle to przeczytałaś już „Supergirl”, którą Ci dałam w zeszły piątek?
DZIEWCZYNKA
Jeszcze nie przeczytałam całej. Zimno mi.
KOLEŻANKA
Nie chodziło mi o całą gazetę, tylko o „Jak być super seksowną na sto sposobów”. Dżizas, heloł?
GŁOS
Heloł?
Pauza
DZIEWCZYNKA
Acha. Tak. Ok, dobrze już. Przeczytam, obiecuję. A Ty przeczytałaś?
KOLEŻANKA
No pewnie. I używam. Cały czas.
DZIEWCZYNKA
I jak jest?
KOLEŻANKA
Kurczę, no poobcierał mnie jak cholera.
DZIEWCZYNKA
Ten nowy?
KOLEŻANKA
No.
DZIEWCZYNKA
Taki aż…
KOLEŻANKA
Jak świnia na Saharze.
DZIEWCZYNKA
Aha, aha.
KOLEŻANKA
Świat staje na głowie, tyle Ci powiem. No, w każdym razie pachnie pięknie, więc mu wybaczam. Że nie śmierdzi jak ten siwy. To był rzyg jak nie wiem co. Za każdym razem po chciałam sobie wlać pół butelki domestosa do gardła. Czaisz to?!
DZIEWCZYNKA
Ten stary?
KOLEŻANKA
No żebyś wiedziała, aż się muszę powstrzymywać, żeby nie rzygnąć nawet jak teraz o tym mówię.
DZIEWCZYNKA
Nie martw się.
KOLEŻANKA
Nie martwię. Dlatego dałam nowe ogłoszenie z naszymi zajebistymi fotkami. Tak w ogóle to w sumie nie mogę narzekać. No kurwa w sumie nie mogę. W każdym razie jest dojrzałym, wszechstronnie sprawnym, wykształconym i materialnie niezależnym mężczyzną z perspektywami jak stąd na księżyc.
Dziewczynka i Koleżanka wybuchają śmiechem.
DZIEWCZYNKA
No już. Już nie mogę. Bo umrę. O Jezu…
GŁOS:
Słucham
KOLEŻANKA
Muszę sobie zrobić hybrydę. Byłaś u tej nowej kosmetyczki?
DZIEWCZYNKA
Jeszcze nie.
KOLEŻANKA
No to na co czekasz? Dziewczyno, życie zapierdala, a Ty co? Będziesz tak sobie stać i czekać?
DZIEWCZYNKA
Nie wiem. Tak mi dobrze. Na razie.
KOLEŻANKA
A wiesz, że jak przyjedzie, to zabierze mnie do Sopotu na spacer po molo.
DZIEWCZYNKA
Piasek miękki jak grób.
KOLEŻANKA
Za dwa tygodnie przyjedzie i pojedziemy tam razem. Będzie romantik. Na na na na. Fantastik jak chuj.
DZIEWCZYNKA
Zakopie cię.
KOLEŻANKA
Co?
DZIEWCZYNKA
Zakopie cię. A to będzie bardzo płytki grób.
KOLEŻANKA
Weź, kurwa…
DZIEWCZYNKA
Nie jedź z nim.
KOLEŻANKA
A ty znowu swoje.
DZIEWCZYNKA
Wykopie ci grób między nogami.
KOLEŻANKA
Zwariowałaś.
DZIEWCZYNKA
Nie jedź. Zakopie cię i zostawi.
KOLEŻANKA
To…krew? Tam.
DZIEWCZYNKA
Tak, chyba tak (dotyka wewnętrznej strony ud. Podaje srebrny łańcuszek z małym krzyżykiem).
Weź. Ochroni cię.
KOLEŻANKA
Głupia, jeszcze wierzysz w takie rzeczy?!
DZIEWCZYNKA
Nie wierzę. Ale może będziesz z nim bezpieczna. Spójrz tam.
KOLEŻANKA
Co?
DZIEWCZYNKA
Zachodzi słońce.
KOLEŻANKA
Nie widzę.
DZIEWCZYNKA
Nie stworzysz marzeń z piasku.
KOLEŻANKA
Przestań.
DZIEWCZYNKA
Z tych ziarenek piasku są moje marzenia.
KOLEŻANKA
Masz papierosy?
DZIEWCZYNKA
Nie. Chyba skończyły mi się jakiś czas temu.
KOLEŻANKA
No dobra to lecę. Na razie. Odezwę się. Weź się ogarnij. I kup sobie porządny stanik, bo w tym w ogóle nie masz cycków.
Koleżanka odchodzi. Dziewczynka dotyka przez ubranie swoich piersi.
DZIEWCZYNKA
Nie mam? Gdzieś tu powinny być przecież… Nie lubię nosić biustonosza. Chłopaki zaczepiają zawsze, przezywają, nie lubię. Nie lubię, jak zaczepiają, przecież ja nic nie. Niech zaczepiają inne. Mama mówi, żeby się nie przejmować jak jeden z drugim coś tam. To znaczy, że się podobam. Że w końcu przestaną. No to się nie przejmowałam. Ale oni nie chcieli przestać. Nie chcieli przestać. Słyszałam, jak kiedyś tata mówił, że dziewczynki powinny się uśmiechać i mieć długie włosy, a w nich różowe wstążki. Długie paznokcie, długie rzęsy i długie nogi. Nie powinny odzywać się bez potrzeby, powinny być zawsze chętne i gotowe, golić włosy łonowe regularnie, nie mieć migreny, mieć szerokie biodra, umieć wydoić krowę i wiedzieć jak to jest od tyłu i nie powinny mieć łechtaczki i dżem truskawkowy i placki ziemniaczane zrobić, ale nie z proszku, tylko takie prawdziwe z prawdziwych ziemniaków ucierane długo z kwaśną śmietaną i żeby nie pryskały na patelni. Dziewczynki muszą to wszystko umieć, jeśli chcą być szczęśliwe przez całe życie. Tak chyba mówił kiedyś. Nie pamiętam.
Pauza
DZIEWCZYNKA
W każdym razie staram się i uczę się być dobrą od Jezusa, od tego, który jest dobrocią samą, abym mogła być nazwana córką ojca niebieskiego… Wielka miłość umie zamieniać rzeczy małe na rzeczy wielkie i tylko miłość nadaje czynom naszym wartość. A co jeśli sama miłość nie wystarczy?
GŁOS
Im wcześniej się to zrozumie, tym lepiej. Dla wszystkich.
DZIEWCZYNKA
A więc ahoj przygodo! Na horyzoncie majaczy już statek jak bursztynowy sznur szeroki na dwa palce.
Ilustracje: Justyna Hankus
Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, katowicki Wydział Grafiki.
Artystka. Projektantka. Ilustratorka. Pisarka.
Matka, kucharka, doktorka-amatorka, żona, tęczowa cyklistka.
Od dwudziestu lat mieszka w Warszawie. Pracuje jako Art Director w agencji marketingu medycznego.
Autorka kolekcji tkanin kuchennych dla Weź mnie do kuchni, kolekcji ilustracji na tkaniny dziecięce dla Blanket Story. Ilustratorka felietonów Tessy Capponi- Borawskiej, Kuchnia Magazyn dla Smakoszy, Magazyn Skarb.
Twórczyni rysunków i grafik do animacji filmów instruktażowych dla podmiotów medycznych/ farmaceutycznych.
Konkursy, teksty, nagrody:
Nominacja do nagrody głównej – 17 Międzynarodowy Festiwal Literatury (2021)
Finalistka Festiwalu Stacja Literatura, Biuro Literackie (2021)
Antologia Rzeczpospolita Niepospolita, Wydawnictwo Alpaka (w realizacji), 2021
Małe Formy Literackie inspirowani Tyrmandem I miejsce, 2020, Antologia
Finalistka Festiwalu Stacja Literatura, Biuro Literackie (2020), wyróżnienie
Bajka i Papier, Główna Nagroda (2019)
Studium Literackie Uniwersytetu Jagiellońskiego, II miejsce w konkursie „Pamiętam, że…” (2015)
Teksty nagrodzone w małych konkursach RMF Classic, Twój Styl, portal kulturalny Dzika Banda.
Publikacje: Nowa Fantastyka, Helikopter, Esensja, Antologie pokonkursowe, Biuro Literackie – BiBlioteka Fabularia.